wiosenna przygoda, czyli co w pokrzywach piszczy


Po zimnym kwietniu przyszedł upalny maj. Studentka biologii, Marysia postanowiła wykorzystać majowy weekend na opalanie i spacery. W ciągu tygodnia dojeżdżała kilkadziesiąt km dziennie, więc w weekend chciała odpocząć. Jako, że kwiecień był zimny, dopiero teraz w pełni rozwinęły się ziarnopłony, pierwiosnki, bluszczyk kurdybanek, fiołki, cała wegetacja była opóźniona. Dziewczyna cieszyła się, że akurat weekend majowy jest ciepły i można odpocząć. Krzewy malin, jeżyn i agrestu nie zdążyły zarosnąć chwastami, więc nie musiała plewić. Pojawiły się za to majowe kwiaty jak jaskry, bodziszki cuchnące i pierwsze pięciorniki gęsie. Marysia leżała na materacu za domem pośród tych kwiatów. Obok niej był kot Bąbel, który przybłąkał się kiedy była w liceum. Początkowo ona i rodzice wynosili mu jedzenie i wodę, potem zaczął wchodzić do domu i został. Bąbel tulił się do domowników, spał z ludźmi, kochał wszystkich, a wszyscy jego. Kiedy ludzie zrywali owoce lub plewili ogródek, kot był obok, kiedy Marysia leżała za domem, leżał obok, kiedy wracała na noc do domu, siedział z nią przy kominku, gdy jej rodzice byli w pracy czekał na nich zimą w domu, latem na podwórku.
W ten majowy weekend, Marysia opalała się ciesząc się słonecznym ciepłem, światłem i zielenią oraz kwiatami, popołudniami spacerowała 10 km pośród zarośli głogów, tarnin, mirabelek, czeremchy, dzikich róż, które opóźnione zakwitły białym i różowym kwieciem. Na przydrożu rosły dzikie poziomki, przetacznik ożankowy, fiołki polne, jasnoty, niezapominajki i wilczomlecz. Marysia cieszyła się kwiatami i jasną zielenią świeżych liści na drzewach. Kiedy się opalała Bąbel leżał obok wtulony do jej boku lub nóg, kiedy szła odprowadzał ją i czekał na nią przy drodze.
Ostatniego dnia weekendu od rana pojawiły się chmurki baranki, które po 15 zasnuły niebo, w obawie przed deszczem dziewczyna wyszła wcześniej. Bąbel odprowadzał ją do końca zabudowań, teraz jednak szedł dalej. Kiedy mijali brzozowy zagajnik kot wbiegł między drzewa. Marysia wołała go, ale nie wrócił, poszła za nim. Usłyszała w pokrzywach ciche kwilenie, rozgarnęła nogą świeże pokrzywy, w środku była reklamówka, która się ruszała. Obok siedział Bąbel
-Co tam mamy?-spytała Marysia i otworzyła siatkę.
W środku był mały piesek, włochaty z brązowym futerkiem. Dziewczyna weszła w pokrzywy i wyjęła pieska z siatki. Wzięła go na ręce. Podniosła też Bąbla i wróciła do domu. Kot zeskoczył i szedł sam obok. Piesek drżał. Marysia szybko zabrała go do domu. Tam opowiedziała rodzicom jak go znalazła. Wezwano zaprzyjaźnionego weterynarza, piesek okazał się zdrowym, 3-miesięcznym samczykiem, nazwano i Brałni i został w rodzinie Marysi. Zaprzyjaźnił się z Bąblem i ludźmi. Teraz razem z Bąblem czekają na podwórku aż ludzie wrócą z pracy i z uczelni, ale nie wychodzą na drogę. Zimą czekają w domu.

Komentarze

Popularne posty