zimowa przygoda,niespodzianka w śniegu


Był zimny styczniowy dzień. W nocy temperatura oscylowała koło 0, ale od rana padał śnieg. Padał, kiedy 15-letnia Ania jechała do szkoły. Na początku padały z nieba duże płaty, z czasem zrobiły się coraz gęste, kiedy dziewczyna doszła z przystanku do szkół rozpoczęła się śnieżyca. Trwała przez całe 6 godzin lekcji. Śnieg sypał dużymi płatami, wiał wiatr, przez kilka godzin silnych opadów zasypało drogi i chodniki. Ok. 13.30 skończyły się lekcje, kiedy Ania dotarła na dworzec autobusowy, drogi już były nie przejezdne, nie działały komórki, śnieg ciągle padał, pługi odśnieżały najważniejsze trasy. Ania nie mogła skontaktować się z rodzicami ani z bratem. Jej koledzy mieszkali w miasteczku, ona miała 8 km do pobliskiej wioski. Od wiosny do jesieni spacerowała po kilkanaście km, a na rowerze mogła przejechać 50, ale śnieg był po kolana dorosłego człowieka. I tak postanowiła wrócić do domu. Zimowe noce przychodzą szybko, nie chciała czekać zbyt długo.
Chociaż wszyscy przekonywali ją by zaczekała, nie chciała, uczniowie szkoły średniej wracali na własną rękę busami lub z rodzicami. Ania jeździła busem. Szła przez śnieg, chociaż zimno, temperatura spadła do -10, nie było ślisko, a wysiłek podczas brnięcia w śniegu nie pozwalał jej zmarznąć. Mijała domy, drzewa i krzewy w ogrodzie były przysypane jak na górskich fotografiach. Z okien patrzyli seniorzy, gospodynie domowe i małe dzieci. Ania szybko się zmęczyła, szła środkiem opuszczonej szosy. Była zdrowa, silna i sprawna oraz nie miała wyboru. Śnieg ją spowalniał, minęła domy, na wlocie do miasteczka, na stacji benzynowej nie było samochodów. Kupiła batonika, który dodał jej sił do drogi, minęła nieużytki, kiedy weszła pomiędzy drzewa szło się trochę łatwiej. Las ciągnął się ok. 2 km, tam droga była słabiej zasypana niż na otwartych terenach. Za lasem były pola przed wioskami. Za polami Ania zmęczyła się bardzo, chciało jej się pic, wzięła świeży śnieg do ręki i jadła jak lody, żeby uzupełnić wodę. Tu również rośliny ogrodowe były zasypane, nie odróżniało się trawnika od ścieżki. Za wsią dalej były pola.
Za ostatnimi zabudowania zauważyła jakąś plamkę na śniegu ok. 70 m od jezdni. Plamka się ruszała, jej oczy przyzwyczajone do szarobiałego kolorytu zauważyły ciemną plamkę, Ania podeszła w tamtym kierunku, musiała uważać na grudach ziemi, ale ostrożnie dotarła do plamki. Okazało się, że to czarnobiała kotka i 4 kociątka, szare, białe, czarne i siwe. Kotki już patrzyły, ale miały niemowlęce proporcje, duże główki i krótkie ogonki mogły mieć ok. miesiąca. Wszystkie nie miały siły się ruszyć. Kotka nie miała siły protestować, kiedy Ania owinęła je w dres na w-f. Dziewczyna Włożyła maluchy do plecaka, zasunęła, ale nie do końca, włożyła tam też kotkę. Ostrożnie wyszła na drogę niosąc plecak z przodu.
Miała motywację do szybkiego powrotu, dzięki adrenalinie szła szybciej, prawie tak szybko jakby nie było śniegu. Dodarła do zakrętu swojej miejscowości. Teraz szła pod górę dotarła do domów. Koty nie miały siły się ruszyć. Dotarła do domu, znalazła klucz w kieszeni, w domu od razu położyła plecak obok kominka, po zdjęciu butów i kurtki rozpaliła ogień. Dała kotom ciepłej wody i poszła po karmę, na szczęście zdążyli dowieść towar przed śnieżycą. Kiedy wróciła ze sklepiku kotka karmiła dzieci, dała jej karmy do miseczki. Wrócili jej rodzice, brat, jako mechanik pracował do 18. Okazało się, że jak dotarła do domu pługi odśnieżyły drogi, a zanim wróciła ze sklepiku dotarły busy, a wiele zakładów pracy zwolniło pracowników. Akurat śnieg przestał padać, więc kiedy Maciek skończył pracę busy kursowały normalnie. Koty zostały u rodziny. Kotke nazwano Śnieżynka, jej dzieci to biały Felek, szary Lolek, czarna Isia, siwy Siwuś. Akurat zostało 5 kotów w domu, dzięki kastracji kocurków i sterylizacji kotek nie walczyły o terytorium tylko żyły w zgodzie kochając się i przyjaźniąc się ze sobą i ludźmi.

Komentarze

Popularne posty