Miłość

 78-letni Antoni wychowywał 5-letnią wnuczkę, Anię. Jego córka, Mariola, która późno wyszła za mąż i urodziła dziecko po 40 razem z mężem Januszem, rodzice Ani wyjechali do pracy do Belgii. Do póki Antoni był sprawny radzili sobie, ale musiał przejść operację biodra, wszczepienie endoprotezy. Podczas operacji i po niej Anią zajęli się sąsiedzi, którzy wyprowadzali mu psa, starego kundelka Bąbla i karmili kota, Mruczka. Jednak nie mogli pomagać cały czas. Syn mężczyzny, Aleksander postanowił zabrać ojca i siostrzenicę do siebie, sam mieszkał z żoną, teściami, dwójką dzieci, psem i kotem, ale nie mógł zostawić ojca samego. Mężczyzna przysłał ekipę przeprowadzkową do przewiezienia mebli, wyodrębnił na parterze połowę domu i przyjechał po ojca. Panowie z ekipy przewozili meble, a Olek zabrał do samochodu Antoniego, Anię, Mruczka i Bąbla. Dziewczynka trzymała na kolanach domek z kotem i tuliła się do dziadka, który z drugiej strony tulił psa.

Zajechali do domu. Dom był dwupoziomowy, na parterze po prawej stronie teściowie Olka, Edward i Halina mieli kuchnię, łazienkę i pokój, po lewej był pokój, kuchnia i łazienka dla Antoniego i Ani, na drugim poziomie mieszkał Olek z żoną Jadzią i dziećmi 10-letnim Maćkiem i 6-letnią Asią. Mężczyzna pokazał Antoniemu i Ani ich dom. Dziewczynka wypuściła kotka z transportera w pokoju, kot schował się w szafie, którą sam otworzył. Bąbel zaczął wszystko wąchać. Ich meble zostały położone w garażu.

Obok domu Jadwigi i Olka był rozległy kompleks niskich budynków tworzących kwadrat, całość przypominała opactwo. Od strony drogi stał dom z ogródkiem i dużym podwórkiem

-co to jest-spytała Ania

-prywatne schronisko dla kotów, ciocia tam zbiera bezdomne koty, leczy je i znajduje im domki-odparł Maciek, ciocia to była młodsza siostra Jadzi, Ewa, stara panna opiekująca się bezdomnymi kotami. To ona zajmowała dom na środku kompleksu.

80-letnia Maria dotąd była sprawna i mieszkała sama, odkąd przeszła na emeryturę karmiła bezdomne koty, każdy miał swoje imię, znała każdego z osobna, leczyła je, sterylizowała, szukała im domków. Obecnie miała pod opieką 20 kotów. Niestety sąsiedzi denerwowali się na obecność bezdomnych kotów w piwnicy, a kobieta musiała mieć wszczepione by-passy. Po operacji jej wnuczka, Ewa zdecydowała, że zabierze ją do siebie. W tym celu przyjechała, by pomóc się jej spakować.

- A co z moimi kotami, ludzie ich nie lubią, kto się nimi zajmie?-spytała Maria

-Zabierzemy je, już wcześniej wyłapywałam koty-odparła Ewa

-Nie ruszę się stąd bez nich

-Damy rade, babciu

Rzeczywiście na drugi dzień, Ewa razem z zaprzyjaźnionym weterynarzem, z którym współpracowała, Leonem wyłapali 20 kotów przy pomocy pułapek z kocimiętką i przewieźli je do schroniska Ewy. Dopiero wtedy Maria zgodziła się opuścić mieszkanie, w którym żyła przez całe życie i pojechać na wieś. Ewa miała jednopoziomowy domek ze strychem i piwnicą. Miały mieć wspólną łazienkę i kuchnię. Kompleks budynków budujących schronisko otaczał duże podwórko, rosły na nim jabłonie, grusze, śliwy, wiśnie, czereśnie, porzeczki czarne, białe, czerwone, maliny i jeżyny. Dom miał 2 wejścia, w pobliżu obu rosły kwiaty, floksy, frezje, ozdobne maki i chabry, łubin oraz krzewy lilaku. Kobieta pokazała babci pokój i oprowadził ją po schronisku. Otaczające podwórko budynki przypominały murowane szopy, w środku miały kocie domki, system grzejników połączonych z piecem centralnego ogrzewania i kilkadziesiąt kuwet oraz misek z jedzeniem i wodą. Tam żyło obecnie 10 kotów w różnym wieku oraz wypuszczone koty Marii. Koty mogły wychodzić na podwórko, ale, żeby nie uciekły i nie wpadły pod samochód, otoczono je budynkami, one i tak wspinały się na drzewka i przeskakiwały z dachów, ale na noc musiały wszystkie być zamknięte w środku.

- Będzie tu babci dobrze, świeże powietrze, zieleń-powiedziała

Maria zajęła się kotkami, które łasiły się do niej.

Ania szybko zaprzyjaźniła się z Maćkiem i Asią, bawiła się z ich kotkiem Lulkiem i psem Piratem, ale Antoni czuł się samotny, siedział w sadzie na ławeczce, gdy zobaczył spacerującą kobietę.

-Pan Antoni? Jestem Maria, mieszkam tu od kilku dni, przyjechałam do wnuczki, stwierdziła, że nie mogę mieszkać sama-przedstawiła się

-Tak, jestem Antoni, to samo stwierdził mój syn, Jadzia jest pani wnuczką?-spytał

-Jaka pani? Marysia jestem-podała mu rękę, ucałował ją staropolskim obyczajem-Jadzia i Ewa dwie wnusie, obie mieszkają blisko rodziców, Ewie się życie nie ułożyło, tylko koty, a jakby miał rodzinę to i raźniej i radośniej

-Teraz są inne czasy, młodzi się śpieszą, kariery robią

Tak rozmawiali o różnicach między ich młodością a współczesnością przez kilka godzin, okazało się, że mają podobne zapatrywania na rzeczywistość. Rozstali się dopiero, gdy Ewa zawołała babcie na obiad, chciały zaprosić Antoniego, ale był umówiony z Edwardem i Haliną. Spotkali się jednak wieczorem. Spotykali się i rozmawiali coraz częściej, w końcu stwierdzili, że się zakochali. Pewnego ciepłego wieczora Antoni oświadczył się Marii, nie mógł klęknąć, ale podarował jej pierścionek, który kupiła w jego imieniu Ewa. Kobieta podebrała babci pierścionek i na tej podstawie określiła rozmiar nowego. Pierścionek zaręczynowy był zrobiony z białego złota i miał niebieskie oczko z szafiru.

-Marysiu, nie mogę uklęknąć, ale chciałbym spędzić z tobą życie, czy zgodzisz się wyjść za mnie?-spytał

-Tak, tak-krzyknęła Maria

W niedzielę poszli do proboszcza, który wyznaczył termin ślubu. Na uroczystość zdecydowali przyjechać Mariola i Janusz, którzy postanowili zostać w Polsce. W dniu ślubu pogoda dopisała, Antoni miał garnitur z chusteczką w butonierce, a Maria biała sukienkę, rękawiczki i welon z wiankiem z kwiatów. Ich pierwszym tańcem był spokojny chodzony, Ewa złapała welon. Towarzyszył jej Leon

-Właściwie to już dawno chciałem Cię zapytać czy moglibyśmy spróbować?-spytał

-Ale jako para?-spytała Ewa

-Jak nie wyjdzie to trudno, ale co ci szkodzi-do najśmielszych nie należał

-Dobrze, właściwie niewielu zostało porządnych facetów

Po ślubie małżonkowie zamieszkali u Olka w części Antoniego, Ania była u nich, dopóki jej rodzice nie wybudowali domu pod lasem. Mruczek i Bąbel zostały z Antonim, a Mariola załatwiła szczeniaczka Grubcia i kotka Puszka. Zajmujący pokój nad gabinetem Leon wprowadził się do Ewy. Żyli długo i szczęśliwie.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty